Wielkie nieba! O odkrywaniu siebie w nowych rolach (kartka z pamiętnika)

 

Jest październik 2016. Otwieram oczy w swoim domu, gdzie polska wieś milczy w swoim majestacie ciszą przeklętych maszyn rolniczych i ludzi, którzy już tu nie mieszkają, bo nie ma perspektyw. Z przeświadczeniem, że mogą mijać sięz prawdą , budzę  dzieci kolejnego dnia do obowiązków i wcielam w realia  mój mały plan dnia. Budzę do życia swój mały wszechświat. Odkąd życie rodzinne pochłonęło większość mojego czasowego budżetu, stałam się jakoś bardziej spokojna. Rozpycham się jednak łokciami w poszukiwaniu miejsca do ocalenia paru myśli, które krążą na mojej orbicie.

Jest październik 2016. Do rozwiązania pozostało 51 dni – jak informuje aplikacja. Rozwiązanie tego równania arcyproste,  choć momentami nie dociera. Trójka dzieci, Ja w domu, Ty w pracy. Jeszcze trochę książek do przeczytania, ludzi do odwiedzenia i świat znów zwolni swoje obroty, zaprogramowany na małe stworzenie, które zawładnie świadomością zgromadzonych wokół. Wszystko, co mam dzielę. Niespodziewane rozwiązania budują nasze wspólne bycie.

Jest październik 2003. Budzę się w mieszkaniu, a właściwie budzi mnie sms. Ciepłe słowa na kolejny dobry dzień – strzał adrenaliny.  Wiem, że mogę wszystko. Lubię zapalić papierosa na pusty żołądek i szybko wypić czarną kawę. Już za chwilę zastanowię się nad ontologicznym ujęciem bytu lub metafizyką słowa „stół”. Wiadomo, dyskutowanie problemu przeciągnie się jak guma do wieczornego piwa i skończy kacem  moralnym dnia następnego. Nie muszę planować listy zakupów, martwić się o jutrzejszy obiad, układać ubrań i segregować skarpet. Wiem, że czas  i szaleństwo jest mym sprzymierzeńcem, przemijanie dalekie od wyobrażeń, a miłość zapalnikiem do działania.

Jest październik 2003. Bracka, Gołębia, św. Anny . Tam jest nasze miejsce i nasza własna historia zaczyna się i rozwija. Potem jeszcze Bańska Wyżna czy Niżna i już od tej najwyżej położonej historii w naszych życiorysach ( i wsi w Polsce) góruje pewność, że będziemy.

Jest 25. Października 2016. Dużo nas w rolach, ale ról czasami zbyt wiele by móc im sprostać. By wielokrotnie móc wytłumaczyć się przed samą sobą w tym momencie, gdzie moje hygge nie krzyczy zgiełkiem ulic, mikroanalizą alternatywnych ujęć definicji wszechświata, ale jest w naszej zielonej herbacie parzonej bezpiecznie w 90 stopniach, prawdziwym uśmiechu a czasami zwykłych problemach.

Każda rola, którą czuję podskórnie odbieram jako przeznaczenie. Wielkie nieba – to jest hygge!

 

Dodaj komentarz